Związki co jakiś czas się rozpadają, powstają nowe, zakochani się kłócą, a osoby, których nie łączy już nic poza przywiązaniem, trwają ze sobą ze strachu przed samotnym życiem. Bez względu na to, co nie działa w twojej relacji, najgorszą rzeczą, na którą możesz się zdecydować, jest oświadczenie się i staranie się jej uratować za pomocą ślubu. To nigdy się nie udaje, chyba że wasz zgrzyt jest tylko chwilowy, a o ślubie myśleliście już od jakiegoś czasu.
Małżeństwo to tylko kolejne zobowiązania
Małżeństwo nie zmienia niczego w relacji na lepsze. Wesele jest przyjemnym akcentem, ale po nim wraca się do szarej codzienności, gdzie w związku z właśnie podpisaną umową czekają na Ciebie tylko kolejne zobowiązania. Większość osób uważa, że małżeństwo to znacznie poważniejszy układ niż po prostu spotykanie się, nawet jeśli państwo młodzi mieszkali ze sobą od kilku lat.
Pojawiają się więc oczekiwania społeczeństwa, ale także względem siebie. W końcu bycie mężem czy żoną budzi w nas przekonanie, że drugiej osobie powinno bardziej zależeć. Ciężko jest mocniej angażować się w związek, który kilka dni temu mógł się rozpaść.
Im dłużej się ze sobą jest, tym mocniej narastają frustracje
Jeśli żadna ze stron nie wyjdzie z inicjatywą i nie postara się wyjaśnić, gdzie tkwi problem, frustracje będą tylko mocniej narastały. Po ślubie oboje będziecie starali się zachowywać dobrze, będziecie czuli na pokaz, może nawet zaczniecie znowu się znosić. Ale po czasie frustracja wróci ze zdwojoną siłą, a do tego dojdzie przekonanie, że druga osoba znowu nawaliła.
Skoro ślub nie wystarczył, żeby na powrót was do siebie zbliżyć, to musi być to czyjaś wina. Kolejne frustracje, ciche dni i niewypowiedziane oczekiwania nie uratują waszego związku, a tylko jeszcze mocniej was od siebie odsuną i sprawią, że zaczniecie się nienawidzić.
Z małżeństwa trudniej jest się wyplątać
Małżeństwo to umowa, która łączy Cię prawnie z drugą osobą. Nie da się jej tak po prostu zerwać i udać się w swoją stronę. Przez to małżeństwo może was zmusić do zostania ze sobą, nawet kiedy uznacie już, że nie chcecie mieć ze sobą niczego wspólnego. A kiedy trzeba dzielić wspólną przestrzeń z osobą, której powoli zaczyna się nienawidzić, to pojawiają się dokuczanie i specjalne robienie na złość.
Przegapicie przez małżeństwo moment, w którym moglibyście spokojnie się rozejść, podzielić wspólny majątek i zacząć wszystko od nowa. Nie da się tego zrobić, kiedy łączy was umowa i płynące z niej zobowiązania.